Z samego rana obudziło mnie słońce przezierające się przez zasłonki. Zamrugałam parę razy oczam.żałam tak , czy ja wiem , pięć minut i w końcu usiadłam po turecku . Odwróciłam głowę w stronę , gdzie zawsze spał Michael. Myslałam , że z nowu go nie ma. A tu proszę. Leży sobie i śpi. "Jak on słodko śpi" pomyślałam. Chciałam mu zrobić niespodziankę , tak jak on mi z rana. Ale nie mogłam się od niego oderwać. Coś mnie przyciągało. Położyłam się z nowu , lecz tym razem w stronę Michaela i patrzyłam się na niego. Tak strasznie chciałam go pogłaskać ! ... "Dla chcącego nic trudnego " pomyślałam i wyciągnęłam rękę w stronę jego głowy. Zaczęłam go głaskać po jego włosach , tych pięknych loczkach ... Potem po czole i po policzku. Pod nosem bez przerwy mówiłam "Kocham Cię " , no bo jak go tu nie kochać?Nagle jego ręka uniosła się i wylądowała na mojej ręce. Otworzył oczy i się uśmiechnął.
-Dzień dobry, kwiatuszku.
-Przepraszam , obudziłam Cię...- chciałam wziąść rękę , ale jej nie puszczał.
-Czekaj, Michael, musimy się przygotować, dziś idziemy na narty ! - uśmiechnęłam się pokazując zęby.
-Okey...-podsunął się do mnie i pocałował. Miał takie miękkie i ciepłe usta...
Odsunęłam się delikatnie , głaszcząc go po włosach. Wstałam, wzięłam ubrania odpowiadające wypadowi na narty i weszłam do łazienki. Gdy wychodziłam wpadłam na Michaela.
-O przepraszam...
-Nie szkodzi - mrugnął do mnie i wszedł tam, skąd wyszłam.
Wyszłam z sypialni,przeszłam przez hall i weszłam do kuchni.
"Co by mu zrobić na śniadanie...hmm...." zastanawiałam się. Wiedziałam, że woli zdrową żywność. Z resztą , jak i ja. Ale śniadanie musi być pozywne. Okey, zrobię owsiankę....
Kiedyś jak byłam mała, uielbiałam owsiankę, zawsze jeździłam do mojej babci, Gracey i ona mi ją robiła. Nauczyła mnie nawet jak ją robić. Dlatego nie miałam ze zrobieniem jej dla mnie i dla Michaela żadnego problemu.
Gdy już ją zrobiłam i postawiłam na stole, weszlam do sypialni i zapukałam do drzwi łazienki.
-Michael, kiedy Ty wreszcie wyjdziesz ?
Nikt nie odpowiedział. Poczułam czyiś dotyk na mojej talii.
-A kuku !
-Michael, a ja się już martwiłam !
-Nie musisz - mrugnął - co chcesz na śniadanie ?
-Już zrobiłam.
-Ejjjj - dał mi całusa w policzek.
-Owsiankę, lubisz ?
-Ty no kocham !
-No to choć.
Zdjęłam ( znów delikatnie ) jego ręce z mojej talii i weszłam do kuchni. Usiadłam na krześle (oczywiście odsuniętym przez Michaela) i zaczęłam zajadać. Gdy już zjedliśmy spytałam się Michaela:
-I jak, dobra ?
-Przepyszna !
-No to fajnie - uśmiechnęłam się. Wzięłam brudne naczynia,schowałam je do zmywarki i ubrałam się na stok.
-Michael, uwaga , jestem wielką niezdarą, mogę na Ciebie upaść- zaśmiałam się.
-Spokojnie, nie martw się, mi to tam pasuje.
Zjechalismy oboje na nartach ze stoku. Było świetnie. Nagle najechałam na kamyk (kurczę, jak przygotowali ten stok ?!?!) i się wywróciłam. Michael "podbiegł" do mnie i przykucnął.
-Susie, nic Ci nie jest ?
-Nie, zaraz stanę....-próbowałam wstać, ale nie dalam rady. Kostka strasznie mnie bolała.
-Ała!
-Susie, co jest ?
-Kostka mnie boli :(
-Choć,zaniosę Cię - zdjął narty sobie jak i mi, nawet ich nie wziął , zostawił je tak, wziął mnie na ręce i zaniósł do domku.
-Michael, ja jestem ciężka....
-Co Ty. Jesteś strasznie leciutka.
-Hahaha, bardzo śmieszne, gdzie ukryta kamera? - zaśmiałam się.
-Przestań Susie....
Weszliśmy do domku, Michael zdjął ze mnie kombinezon i położył na łóżku. Sam też zdjął z siebie kombinezon. Usiadł koło mnie.
-Chcesz gorącej czekolady ?
-Nie dziękuję. Posłuchaj. Chciałam Cię przeprosić. Przeze mnie nawet na nartach sobie nie pojeździłeś. Pewnie to najgorszy wyjazd w Twoim życiu. Przepraszam...
-Coś Ty ! Najlepszy !
-Tak ? No to zób czkolady :D
-Haha , okey :D
Gdy już zrobił czekoladę, przyszedł, ułożył się wygodnie obok mnie na łóżku (stykalismy się ramionami) więc urządziliśmy pogawędkę.
-Susie. Słuchaj. Jestes moim oczkiem w głowie. Ale gdy wrócimy do Twojego domu, będę musiał wrócić do ojca i braci.
-Michael, żatujesz - popatrzyłam się na niego.
-Nie. Muszę wrócić. Ojciec ma co do mnie i co do braci wiele planów, ale gdy nagram swoją własną płytę, wtedy się spotkamy.
-Michael, nie , blagam...-odstawiłam czekoladę na komódkę, wzięłam czekoladę od Mike'a i teżją odstawiłam.
Przyuliłam się do niego. Nie mógł, nie pozwalam. To co, za ile to lat się spotkamy? Zaczęłam płakać.
-Susie, nie płacz ... - pogłaskał mnie po włosach.
-Michael , a kiedy masz zamiar spotkać się z nowu ze mną ? Kiedy nagrasz tą płytę ?
Przełknął głośno ślinę.
-Za dwa lata...
Nie nie,co on gadał, halo, kto mnie obudzi ?
-Ale obiecuję, że zagrasz ze mną w teledysku. Masz tu karteczkę z moim nr telefonu. Zapisz sobie do razu. Ja mam Twój. Spokojnie. Będę dzwonił. Możę dam radę Cię odwiedzić.
-Żartujesz - wstałam i skrzyżowalam ręcena piersiach.
Michael objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
-Nie żartuję. Wytrzymasz. A teraz możę się zdrzemnij, ja idę do apteki po coś na kostkę.
-Okey...-dałam mu calusa.
Nakryłam się kołdrą. Usłyszałam zamykane drzwi. W końcu moje oczy zrobiły się ciężkie i zasnęłam...
ojooj ;D kosteczka ale skąd na stoku kamień? ;D
OdpowiedzUsuń