czwartek, 1 kwietnia 2010

Rozczarowanie.

-Susie, Suusiee - usłyszałam żeński głos. Otworzyłam oczy.
-M-mama? H-hey, długo tak leżałam, gdzie jest Michael??
Analizowałam pomieszczenie z dużą precyzją.
-Mamo, jesteśmy w domu!! - rozpłakałam się.
-Spokojnie, Susie. Zemdlałaś, Michael i ja próbowaliśmy Cię obudzić, ale na marne. Nawet nie porozmawialiśmy, od razu przywiozłam Cię do domu.
-Ale to miał być najpiękniejszy wieczór w moim życiu!!
-Cóż...Wybacz, nie da rady...
-Niee!!-rozpłakałam się i wbiegłam po schodach do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam się w poduszkę. "Czemu ja? Czemu to się musiało stać??Miał to być mój najpiękniejszy dzień w życiu!! I co??". Usłyszałam jak ktoś zamyka za sobą drzwi.
-Susie..
-Mamo, błagam, mam tera strasznego doła i nie chcę z nikim gadać, nawet z kumpelą!!
-Będą jeszcze inne okazje. Michael ma dopiero 22 lata, pewnie będzie dawał mnóstwo koncertów..
-Wyjdź, błagam!!-znowu się rozpłakałam.
Usłyszałam "Billie Jean. Tak, telefon dzwoni, nie mógł kiedy indziej??
-Halo?!
-Susie, co ty taka nerwowa, nie było fajne na spotkaniu z Michael'em??
-Nie wiem!!! Zemdlałam, rozumiesz to??? Przed takim człowiekiem!!!
-UUUU, ostro...
-Nie mam ochoty na żadną rozmowę, pa!!
Wyłączyłam się. Nawet nie usłyszałam co chciała powiedzieć Andrea. Jak na złosć cały świat jest przeciwko mnie!!Usiadłam po turecku i popatrzyłam się na mój plakat. Mimowolnie jedna łza popłynęła mi po policzku. "Tak blisko a jednak tak daleko od szczęścia.." , pomyślałam. Wstałam powoli i podeszłam do futryny pokoju mojej mamy. Siedziała na fotelu smutnie patrząc się w okno. Nagle niezręczną ciszę przerwał dźwięk telefonu. Mama podeszła do telefonu i odebrała.
-Halo?
Nie słyszałam co mówi osoba po drugiej stronie rozmowy.
-Mhm, serio? Nie wiesz jak się ucieszy!!Jesteś super!!Mhm, okey, papa.
Nagle smutek we mnie zgasł. Nastało nowe uczucie. Ciekawość i podekscytowanie. Mama uśmiechnęła się. Szybciutko pobiegłam do swojego pokoju i kucnęłam na łóżku. Wiedziałam, że mama wejdzie by obwieścić mi coś cudownego. Domyślałam się, co to może być, ale i tak czekałam na mamę, bo by później się denerwowała, że ja ją szpieguję.
Pukanie do drzwi.
-Wejdź.
-Mam świetne wieści.
-Jakie??? -uśmiechnęłam się lekko, aby zachować pozory.
-No więc....

2 komentarze:

  1. ej! czemu przetrzymujesz w niepewności?! :) Masz świetny język pisania! Pozdrawiam, Nikaa.96 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zemdalałaś? omg.. musiał byc czarujący xD ^^ biedna dziewczyna.. ale jest nadzieja.. super.. normalnie.. az ciśnienie podskakuje xD

    OdpowiedzUsuń