niedziela, 4 kwietnia 2010

Niespodzianka.

-Moja niespodzianka to..
-Czekaj, wyjdźmy z toalety.
-Popieram całkowicie.
Gdy wyszliśmy, Michael kontynuował rozmowę.
-Moja niespodzianka to wyjazd w góry!!!
-Serio ? Wow, Michael, zawsze chciałam tam pojechać!
-Cieszę się - uśmiechnął się - słyszałem, że masz ferie , dwa tygodnie, od dzisiaj, dlatego dzisiaj o 18:00 wyjeżdżamy.
-A co z mamą ? Wiem, że wyjechała na dwa miesiące, ale powinna wiedzieć, gdzie jestem. Zaufała mi.
-Spokojnie, już do niej dzwoniłem. Zgodziła się. I nie wiesz nawet, z jakim entuzjazmem to przyjęła.
-Wiesz, zawsze lubiłyśmy góry. Byłyśmy tam raz. Dlatego się tak cieszyła.
-Okey, Susie, pakuj się. Pomóc Ci?
-Nie, Michael. Mi samej pójdzie szybciej. O wiele szybciej.
-No okey...
-A może chciałbyś coś poczytać...
-A mogę pośpiewać?
-Okey, nie mam nic przeciwko temu.
Wyjęłam walizkę z szafy, położyłam na łóżku, otworzyłam i podeszłam do szafy. W tym samym czasie Michael włożył płytę do odtwarzacza i zaczął sobie śpiewać Don't Stop Till You Get Enough. Spakowałam ostatni top, zapięłam walizkę i zwróciłam się do Michaela :
-Już, możemy iść.
-Czekaj. Musimy poczekać na limuzynę.
-Będziemy jechać limuzyną? Super.
-No nie ?
- A czy Ty tez jesteś już spakowany?
-No jasne.
-Okey.
Michael skończył śpiewać, odłożył płytę na swoje miejsce i oboje usiedliśmy na moim łóżku. Zapanowała niezręczna cisza. Chciałam jakoś zagadać. Ale nie wiedziałam co go interesuje. Właśnie. Chciałam, aby był moim przyjacielem. Ale...Za mało go znałam. Może przez te dwa tygodnie lepiej go poznam...Odwróciłam się w jego stronę. Jego ciepłe, czekoladowe oczy, patrzyły się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam wzrok. Nie chciałam go urazić. Po prostu byłam nieśmiała i wstydliwa. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
-Przepraszam, Michael - uśmiechnęłam się. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Zerknęłam na wyświetlacz komórki. Travis. Poznałam go w nerwach, więc w środku strasznie się martwiłam. Przekręciłam klamkę prowadzącą na balkon.
-Halo ?
-Dzień dobry, Susie.
-O co chodzi tym razem?
Żywiliśmy do siebie urazę.
-Michael mówił mi o planie. O tym wyjeździe w góry.
-Tak? I co w związku z tym?
Spojrzałam na Michaela. Przyglądał się mi. Pomachałam mu i wróciłam do rozmowy.
-Bądź dla niego miła. Staraj się mu okazywać...to samo, co on Tobie.
-Okey, spokojnie.
-Bo nie chcę, by był smutny. Sama wiesz, gdy on się śmieje, ludzie w pobliżu niego również.
-Okey, okey.
-To tyle, do widzenia.
-Do widzenia.
Nacisnęłam klawisz kończący rozmowę, schowałam komórkę do kieszeni i weszłam do pokoju.
-Kto dzwonił ? -spytał Michael nie odrywając ode mnie oczu.
-Emm...Travis...
-I co mówił ?
-Emm..Taka pogawędka, wiesz, ale tylko sobie nie myśl .No wiesz. Że ja i on.
-Nie, no spokojnie. To mój zaufany przyjaciel. Z resztą, ma żonę.
-Taka pogawędka, pytał się o...mamę.
-Aha - posłał mi uśmiech.
Usiadłam koło niego na łóżku. Spojrzałam na niego. Przysuwał się. Gdy był już jakiś centymetr od mojej twarzy, usłyszałam klakson.
-O, limuzyna, choć - zerwałam się z łóżka i wzięłam torbę.
-Chodźmy...
-Czemu się smucisz? - spytałam gdy podchodziliśmy do limuzyny.
-Nie ważne - mrugnął do mnie.
Otworzył mi drzwi - Panie przodem - uśmiechnął się.
-Hehe, dziękuję.
Gdy oboje już wsiedliśmy do auta, położyłam torbę na siedzeniu po mojej prawej. Michael siedział po mojej lewej. Auto ruszyło tak gwałtownie, że pchnęło mnie do tyłu. Zaczęłam rozmyślać. Czemu mu było smutno ? Hmm...Kurczę! Travis mówił, aby być miłym. Chyba wiem, co Michael miał na myśli... Zraniłam go..Ale ja nie chciałam! Okey, jakoś to mu zrekonpensuję...Nie wiem jak. Ale coś wymyślę...
Obróciłam się w jego stronę. Nadal się na mnie patrzył. Spojrzałam mu w oczy. Patrzyłam w nie głęboko. On patrzył w moje. Zaczął się zbliżać. Ja też zaczęłam. Wprost tonęłam w tych jego oczach. Byliśmy jeden centymetr oddaleni od siebie twarzami. Nagle auto gwałtownie zahamowało.
-Kurczę!! - krzyknął Michael.
-Przepraszam. To się więcej nie powtórzy. - odpowiedział szofer.
Uśmiechnęłam się szelmowsko do Michaela. Czemu ja go wcześniej odrzucałam?
Odwróciłam głowę i zaczęłam spoglądać przez okno. Mijaliśmy pola, łąki... Nagle zauważyłam w oddali zarysy gór.
-Michael, patrz jak pięknie!! Te pola i łąki są takie piękne...
-Jak Ty z resztą....
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem w oczach. Nikt nigdy mi tego nie mówił. Nawet chłopak. A co dopiero Michael!
-Emm...-zmieszałam się. Poczułam, że robi mi się gorąco na policzkach. No nie, rumieńce!!!-Dziękuję Ci...
-Już dojechaliśmy! - krzyknął szofer.
Michael, oczywiście jak to on, otworzył mi drzwi i wziął dużą , ciężką torbę.
-Jejuuu, jak tu pięknie!!
-Na serio ? -spytał Michael, z ekscytacją w oczach.
-Tak ! -krzyknęłam i rzuciłam mu się w objęcia.
-Emm...przepraszam...
-No co Ty... - przytulił mnie.
Staliśmy tak chwilę.
-Okey - odsunęłam się od niego delikatnie, aby nie poczuł się odrzucony.
-Może wejdziemy do środka ?
-No chodźmy - uśmiechnął się.
W środku było pięknie. Meble z białego drewna, żyrandole...
Weszliśmy razem do sypialni. Otworzyłam szeroko oczy jak i usta. -Emm...Susie?
-Michael postaw te rzeczy, przeciążysz się..
-Co Ty , Susie...
-Mówię postaw!!!
-Okey...
Postawił. Podbiegłam do niego i przytuliłam się.
-Strasznie Ci dziękuuujęęęę - powiedziałam przez łzy - to najlepsze co mi się w życiu zdarzyło , nie tylko to, ale także spotkanie Ciebie. Jesteś najlepszym człowiekiem na świecie!! - przytuliłam go mocniej. Otarłam w końcu łzy i odsunęłam się o dwa centymetry. Popatrzyłam mu się głęboko w oczy i powiedziałam:
-Dziękuję..
Przysunęłam się do niego. Byliśmy minimetry od swoich twarzy. W końcu buch. Pocałowałam go. A on mnie. Objęłam go. Staliśmy tak chwilę. Delikatnie się odsunęłam.
-Kocham Cię.
-I love you more...
Przytuliłam go. To najlepsza rzecz, która mi się przytrafiła. W całym moim życiu. Odsunęłam się delikatnie.
-Rozpakuj się.
-Okey. A pomóc Ci?
-Niee, dam radę - mrugnęłam.
Rozpakowywaliśmy się jakąś godzinkę.
-Okey, Michael, idę się myć, jestem zmęczona...
-Okey, ja też.
-Mamy dwie łazienki ?
-No a jak - uśmiechnął się szeroko.
-Hehehe - zaśmiałam się.
Wzięłam szczoteczkę do zębów, pastę, pidżamę i szczotkę do włosów. Michael również. Oprócz szczotki oczywiście. Weszłam do wanny. Ciepła woda opływała me zmęczone ciało. Umyłam również głowę. Gdy już się "namoczyłam" , wyszłam, wytarłam się, ubrałam w pidżamę i zaczęłam myć zęby. Gdy już to zrobiłam, poszłam do sypialni. Michael już tam czekał.
Podeszłam do łózka, nakryłam się kołdrą i zwróciłam się do Michaela:
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Przytulił mnie do siebie i zasnął, jak i ja..

2 komentarze:

  1. Czekam na następną ; *
    Wiesz, że nawiązuję taką więź z Susie ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie ;*

    Czekam na następną ;*


    To jest świetne!!!

    OdpowiedzUsuń